Rozdział 1 – PROROK
CODZIENNY
Tak oczywiście
Wybrałem milczeć, inaczej zniszczę
I z tą pieśnią zostałem sam
Bo tobie brak słów których ja już nie mam
Wybrałem milczeć, inaczej zniszczę
I z tą pieśnią zostałem sam
Bo tobie brak słów których ja już nie mam
I mówią mi
Że Twoje serce
Tak chciałoby
Rozbawić się
Że Twoje serce
Tak chciałoby
Rozbawić się
I mówią mi
Że Ty, że Ty chcesz więcej
I cóż, i cóż, że to co masz
Dla Ciebie jest w sam raz
Że Ty, że Ty chcesz więcej
I cóż, i cóż, że to co masz
Dla Ciebie jest w sam raz
Proszę wybaczyć
Że brak mi sił o ciebie walczyć
Bo tak już jest że drogo płaci
Ten który wybrał nic nie tracić*
Że brak mi sił o ciebie walczyć
Bo tak już jest że drogo płaci
Ten który wybrał nic nie tracić*
Ginny była wściekła. Jej czerwone policzki prawie zlewały
się z jej włosami, oczy ciskały błyskawice, a z zaciśniętych ust wydobyło się
gniewne prychnięcie. Ciężko usiadła na łóżko, które mimo późnej pory były wciąż
w niezasłane. Przytuliła do siebie małą poduszkę, która miała od dzieciństwa.
Chwilę wdychała jej zapach, aby się uspokoić. Coś takiego! Myślą sobie, że mogą
wciąż mieć przed nią jakieś tajemnice! Ginny cały dzień była dziś
podekscytowana, bo miała spotkać się z Harrym, Hermioną i Ronem, którzy
niedawno wprowadzili się do mieszkania w Londynie i w sumie dawno ich nie
widziała. Byli strasznie zajęci, trzy miesiące temu ostatecznie skończyła się wojna,
prawie wszyscy Śmierciożercy zostali złapani, chociaż wciąż odbywały się
procesy. Ginny oczywiście miała siedzieć na tyłku jak zwykle i zajmować się
nauką. Czekać. To już od dawno było powodem jej rozgoryczenia, ale dzisiaj… Nie
wytrzymała. Jej przyjaciółka, brat i myślała, że wciąż chłopak (były i
prawdopodobnie przyszły) wyprosili ją z pokoju, rzucili zaklęcie wyciszające,
aby omówić jakieś ważne wojenne sprawy. Ginny zagryzła wargi przypominając
sobie opuszczoną głowę Harry’ego, a później jego przeszywające spojrzenie,
jakby chciał jej powiedzieć, że „to dla twojego dobra”. Do diabła z tym!
Dumbledore uczynił z tego myśl przewodnią jego życia i widać jak skończył.
Śmierć na Wieży Astronomicznej nie jest czymś godnym naśladowania. Cholera. A
niech się naradzają, ciekawe tylko, o co im chodzi, że aż bali się tego, ze
Ginny będzie podsłuchiwać. I ten dziwny wzrok mamy dziś rano… Cholera, gazety!
Coś tam jest skoro wszystkie dziś pochowali! A mama po przeczytaniu pierwszej strony tak na nią spojrzała, że... Ginny wstała gwałtownie i szybko udała
się do kuchni.
- Accio Prorok! – Nikogo nie było w kuchni, więc szybko przywołała
gazetę i od razu pierwszy tytuł rzucił się jej w oczy.
„Córka Weasleyów
opętana przez Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać?”
- CO?! – Krzyknęła zdumiona i od razu wzięła się za czytanie
artykułu. Z pierwszej strony patrzyła na nią jej własna twarz. Skąd mieli jej
zdjęcie?
„Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać
nie żyje, jednak wciąż Prorok dostaje informację od swoich tajnych informatorów
o potencjalnych zagrożeniach. Z doświadczenia wiemy, że Czarny Pan był
nieprzewidywalny. To, że potrafił w pewien sposób pokonać śmierć zawsze będzie
zagrożeniem dla czarodziejskiego świata. Czy teraz jesteśmy bezpieczni? Czy
Czarny Pan nie miał planu awaryjnego?
Były uczeń z Hogwartu
podzielił się z nami niepokojącą informacją. Otóż, Virgnia Weasley, córka
Arthura i Molly Weasley, była dziewczyna Harry’ego Pottera na pierwszym roku
nauki w Hogwarcie miała bardzo bliską styczność z Czarnym Panem. W nieznany nam
sposób zdobyła ona dziennik Czarnego Pana, który ukrył w nim cząstkę swojej
duszy. Dzięki temu Virgnia mogła z nim rozmawiać, co przyczyniło się do
opętania tej młodej dziewczyny przez tak potężnego czarnoksiężnika. Nie widziała,
kto ukrywa się pod tożsamością Toma Riddla, który dzięki temu szybko ją uwiódł
i wykorzystał do otworzenia Komnaty Tajemnic. Opętana Virginia wypuściła
niebezpiecznego bazyliszka, który spetryfikował kilkorga uczniów. Pod koniec
roku została porwana przez Toma Riddla do Komnaty Tajemnic, który chciał dzięki
niej odzyskać swoje ciało i już wtedy powrócić do świata żywych. Nie udało mu
się to tylko dzięki heroicznej postawie Harry’ego Pottera, który szybko
rozgryzł intrygę Czarnego Pana, pokonał go i uratował młodą Virginię.
Pozostaje jedno
pytanie, czy możemy być pewni, że jakaś mała cząstka Czarnego Pana nie została
w Pannie Weasley? Nasz informator przekazał nam też, że Virginia znana była z
niespodziewanych wybuchów agresji. Na tle tych dramatycznych wydarzeń rodzi się
też pytanie, dlaczego zakochany w niej Harry Potter szybko zakończył ten
związek? Czyżby czuł zagrożenie?
Co teraz? Świat magii
dopiero podniósł się z jednej wojny, czy jesteśmy w stanie ciągle odpierać nowe
zagrożenia? Czy ta dziewczyna nie powinna zostać poddana szczególnej
obserwacji? Kto za to odpowiada?
Miejmy nadzieje, że
nasza informacja nie zostanie zlekceważona.„
Ginny wytrzeszczyła oczy i z wrażenia usiadła. To było… zbyt
dużo. Merlinie. Myśleli, że mieszka w niej cząstka Toma! To… niedorzeczne! I
głupie! Pogniotła gazetę w dłoni, jej drobna, piegowata twarz patrzyła smutno na
nią ze zdjęcia. Rzuciła Prorokiem z całej siły. Jej dłonie się trzęsły, a na
twarzy wymalowana była panika. Złapała kilka oddechów żeby się uspokoić i
właśnie w tej chwili do kuchni weszła Molly.
- Mamo… -
zająknęła się i popatrzyła na nią błagalnie, jakby chciała, że nagle ktoś
powiedział, że ten artykuł nie został nigdy wydrukowany. Molly szybko znalazła
się przy niej i wzięła ją w ramiona. Ginny przytuliła się do matki i wsłuchała
w jej uspokajające „ciii…”. Schowała twarz w jej włosach i rozpłakała się. Znowu ten koszmar wraca…
***
- Przecież nie mogą ją wsadzić do Munga z powodu jakiegoś
głupiego artykułu! – Krzyczał Ron, który był spanikowany, wściekły i miał
ochotę coś rozwalić. Najlepiej łeb komuś z Proroka.
- To Malfoy! – Harry nagle wstał i wyprostowany zaczął mówić
– tylko on wiedział o dzienniku, przecież Lucjusz podrzucił go Ginny…
Hermiona z gazetą na kolanach wpatrywała się w obu chłopców.
Od godziny rozmawiali o konsekwencjach artykułu zamieszczonego w Proroku. Ginny
była w poważnych tarapatach, ludzie są okropni, a Hermiona pamiętała, jacy byli
w stosunku do Harryego na piątym roku, gdy też o nim ukazywały się niezbyt
pochlebcze artykuły. Oni ją ukrzyżują, pomyślała, szczególnie teraz, gdy dopiero,
co zakończyła się wojna i nikt nie chciał nawet myśleć o ewentualności typu
„Voldemort może powrócić dzięki Ginny Weasley”.
- Nie mogę uwierzyć, że coś takiego wydrukowali –
powiedziała już chyba po raz dziesiąty, młoda i niewinna twarz Ginny patrzyła
na nią ze zdjęcia.
- Nie rzucajmy oskarżeniami na prawo i lewo, bo nie mamy
żadnego dowodu! – Zwróciła się do przyjaciół – Malfoy nie jest chyba aż tak
głupi, żeby teraz kierować na siebie nasz gniew. Szczególnie, że to ty Harry
wybroniłeś go przez Azkabanem.
- To niby kto inny? – Zapytał Harry – Tylko Malfoy mógł
wiedzieć!
- Zabije go – krzyknął Ron – przyrzekam, że jeśli to on, to
zabije drania!
- Nie mamy dowodów! – Odkrzyknęła Hermiona – Zresztą w
Gryffindorze ktoś mógł usłyszeć naszą rozmowę, albo Ginny mogła komuś się
zwierzyć…
- Nie mówiła nikomu – powiedział wciąż podenerwowany Ron –
wiedzieliśmy tylko my i profesorowie. Dumbldeore zabronił jej cokolwiek
wspominać o dzienniku…
Harry zaczął krążyć niespokojnie po pokoju.
- Przypuśćmy, że ktoś usłyszał – zaczął – czy Prorok może
zdradzić tożsamość swojego informatora?
- Nie mogą, prawo dziennikarskie zabrania zdradzania, kim
jest informator, jeśli ten chce być anonimowy – wyjaśniła Hermiona – chyba, że…
Chłopcy od razu skupili wzrok na niej, zmarszczka na jej
czole od razu zasugerowała im, że na coś wpadła. A jeśli była to Hermiona to i
pomysł musiał być dobry.
- Zaskarżymy Proroka o pomówienie!
Chłopcy zamyślili się chwilę nad tym pomysłem, Ronowi jakby
nagle wróciła nadzieja, że to wszystko da się odkręcić.
- Hermiona, oni tyle razy wypisywali głupoty o mnie i nie
było szans na nich wpłynąć...- Harry mruknął cicho, jakby przypomnienie sobie
tamtych wydarzeń było zbyt żenujące. Usiadł obok przyjaciółki i wziął od niej
stronę z artykułem.
Hermiona popatrzyła na obu chłopców z czymś w rodzaju
zdeterminowania i pewności.
- Szantażowaliśmy Skeeter, bo nie mieliśmy wtedy czasu na
procesy prawne, ale teraz. – Hermiona jeszcze raz spojrzała na zdjęcie Ginny –
jeśli weźmiemy dobrego prawnika to możemy wygrać.
- Harry jesteś bohaterem wojennym, oni nie mogą podważyć
twojej opinii o Voldemorcie – mówiąc to uśmiechała się i uścieła jego dłoń.
Harry wciąż niepewny i trochę zażenowany jej ostatnimi słowami spojrzał na
Rona, który wciąż stał w tym samym miejscu i jakby trochę odetchnął z ulgi, bo
rozluźnił dłonie, które wcześniej z całych sił zaciskał w pięści.
- To teraz musimy jej o wszystkim powiedzieć – Harry wstał i
ruszył w stronę drzwi. Ginny była na niego zła od dłuższego czasu i trochę ją
unikał, ale teraz czuł, że to on jest najbardziej związany z tą sprawą i że
przez to musi jej pomóc. Nawet jeśli będzie musiał zmierzyć się z swoimi
uczuciami.
***
- Nie.
- Ale Ginny, sprawa sądowa oczyści się z wszystkich
podejrzeń i nikt nie będzie mógł ci zarzucić, że Voldemort… - tłumaczyła
Hermiona.
- Nie i koniec. Żadnego sądu, żadnych zeznać, żadnych badań
magicznych na mnie – wyliczała rudowłosa – żadnego rozgłosu!
- Nie rozumiesz, że oni nie dadzą ci spokoju? – Zapytał
wściekły Ron i chwycił swoją siostrę na ramiona, tak jakby chciał nią mocno
potrząsnąć – To PROROK! BĘDZIE JESZCZE STO TAKICH BZDURNYCH ARTYK…
- Mam to gdzieś! – Wyrwała się mu Ginny i odskoczyła za stół
– Nie mam zamiaru rozmawiać o dzienniku i komnacie z dziennikarzami, z
magoprawnikami, z nikim…! To przeszłość i dla mnie ten temat jest skończony!
- Nie będziesz miała życia w szkole! I potem też! – Tym
razem odezwał się Harry, który stracił cierpliwość – oczyścisz się z tego
zarzutu i nikt wtedy nie będzie miał prawa…
- NIE! – Wrzasnęła dziewczyna, Harry przerwał
zdezorientowany – To moja sprawa, co z tym zrobię, a nie mam najmniejszego
zamiaru tłumaczyć się przed Prorokiem! Nie chce do tego wracać, rozumiecie?
Ginny dyszała ciężko i sztyletowała ich wzrokiem. Jak mogli
podejmować na nią decyzję, wmawiać jej, że musi… To przekracza wszelkie
granice.
- Ginny, tak będzie lepiej dla ciebie – Hermiona podeszła do
niej powoli, tak jakby nagle miała za zadanie oswoić dzikie zwierze – nie
możesz zostawić tego samego sobie, to zbyt niebezpieczna informacja i…
- Hermiono, z całym szacunkiem, ale to ja będę decydować, co
jest dla mnie najlepsze – odcięła się jej Ginny – nie mam zamiaru być kozłem
ofiarnym. Potraktuję tę informację jak coś zbyt niedorzecznego, żeby nagle
zacząć się bronić i tłumaczyć przed tymi hienami!
- Wiemy, ale i tak lepiej będzie… - Harry jeszcze raz spróbował
jakoś ją przekonać – oni i tak będą cię oskarżać w nieskończoność. Ta cholerna
gazeta…
- Ja też walczyłam! – Wykrzyknęła nagle Ginny z
pociemniałymi oczami z złości – Byłam w zamku, gdy Carrowie…
Na ich wspomnienie zacisnęła usta, przyjaciele popatrzyli na
nią zaskoczeni jej wybuchem.
- Dlaczego teraz miałabym być nosicielem jego duszy?!
Walczyłam, może nie… - zająknęła się, ale zaraz spojrzała na nich z
determinacją – nie przeżyłam tego, co wy, cholernie szkoda! Wtedy by mnie nie
oskarżali, nie śmieli by…! – Wypluła z siebie słowa, które ją dręczyły.
- Ginny… - Harry powiedział wstrząśnięty – każdy wie, że
walczyłaś, my nie mówimy, że tam nie byłaś…
Ta jednak nie słuchała go dalej, gwałtownie podeszła do
niego i wysyczała mu w twarz:
- Nie masz prawa wtrącać się teraz do mojego życia – Harry
spiął się na te słowa, jego twarz stężała. Nie spodziewał się tego. Nie teraz.
Właściwie to nigdy.
- Nie jesteśmy już razem – kontynuowała wściekła dziewczyna
– teraz jesteś tylko przyjacielem
mojego brata, więc to, co zrobię z tym cholernym artykułem to jedynie moja
cholerna sprawa!
W czasie jej monologu dało się słychać zbulwersowane
„Ginny!” wykrzyczane przez Rona. Hermiona na jej słowa zakryła usta dłonią,
jakby wydawało jej się, że nagle ktoś rzeczywiście podmienił młodszą siostrę
Rona. Harry wciąż stał wstrząśnięty i tylko patrzył na swoją byłą dziewczynę.
Żadne z tej trójki nie zdawało sobie sprawy jak bardzo rozgoryczona była Ginny.
To działo się już jeszcze przed tym głupim artykułem, a teraz chyba wszystko
złożyło się naraz i to było zbyt dużo. Zbyt dużo od bardzo dawna.
Ginny jeszcze raz omiotła trójkę wściekłym spojrzeniem i
wyszła z kuchni, nie zapominając zakończyć kłótnię jak przystoi – z całej siły
zamykając za sobą drzwi, tak, że trójka przyjaciół podskoczyła osłupiała.
- Co to do cholery było? – zapytał Ron, a gdy odpowiedział
mu zrezygnowany wzrok Harry’ego i Hermiony usiadł wściekły przy stole i
wymamrotał:
- Chyba muszę napić się Ognistej, bo zaraz zwariuje.
***
*Czesław Śpiewa „W sam raz”
I jak wrażenia? Poproszę o komentarze. Ten rozdział nie jest zbetowany, więc mogły wkraść się jakieś błędu. Wciąż szukam Bety, jakby ktoś był chętny to proszę pisać. Mój mail: gabaokey@gmail.com lub można też przez komentarze.